Przecież nie ubiorę na spotkanie z Nauczycielką jeansów!
Na szybko powstała sukienka.
Dopełniam się teraz w błękity,lazury i złota. Właśnie w takie kolory właśnie się otuliłam.
Tak więc szary merynos splótł się z delikatnymi szyfonami i oto jest:
W kolanko, delikatnie opinająca się na krągłościach, nie wypycha się na żadnym z nich :)
Subtelnie przenikające się kolory tworzą melanż, a tkaniny niesamowite faktury.
Jak zwykle bez użycia igły i nitki...
Tym razem nie zrobiłam mereżek u dołu - dusza mi szaleje :)
Dzień z Ewą był pełen emocji i miłości zakończony pełnym łukiem tęczy.
Zapomniałam o jeszcze jednej przygodzie...
Sukienka choć z wełną pod spodem świetnie dała radę na domówce. Poprosiłam jedynie przyjaciela by wyciął mi większy dekolt.
Miny koleżanek patrzących na to - bezcenne! Kocham te ciuszki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz