wtorek, 28 października 2014

OSTY

Jesień z moich wspomnień to długie spacery po połoninach Bieszczad.
 Obserwowanie ptaków, szukanie jaszczurek i podglądanie jak czarne bociany za Ustrzykami Górnymi świczą skrzydła przed odlotem. 
Budziły nas rankiem, ta wcześnie, że na namiotach płynęła rosa.

 Kiedyś przepełzłam z Karolem Płudowskim Wołosate obserwując biedronkę.
 Później siedzieliśmy przy ognisku i śpiewaliśmy aż upieką się ziemniaki.
Pamiętam ich zapach i smak. Dłonie i usta umorusane, a my szczęśliwi spokojem, najedzeni :)
Wracałam stamtąd pełna wrażeń. 
Do dziś mam w sercu mozaikę kolorów wiązów, dębów i leszczyn.
Do dziś słuszę sercem plusk potoków, świergot ptaków i szum traw na Caryńskiej.

Zawsze cały przedział w pociągu był dla nas :)
 bo jak mogą pachnieć młodzi ludzi suszący wełniane swetry nad ogniskiem?
Później w domu wyskubywałam ze owczych swetrów i getrów osty. Dłuuuugo :)

Zrobiłam szal na miękkiej bawełnie z dwustronną fakturą i rysunkiem liścia i ostów. 
Takie wspomnienie z młodości :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz